Od wielu lat lubimy z Mamą pić smakowe herbatki, co za tym idzie w domu zawsze było mnóstwo pudełek, pudełeczek, torebeczek i słoiczków z herbatami. Kiedy jadę do rodzinnego domu zawsze zawożę kolejną herbatę do spróbowania, więc jest ich coraz więcej i więcej…. Z czasem parzenie herbaty zaczęło robić się problematyczne, ponieważ żeby wybrać smak musiałyśmy najpierw powyjmować opakowania i
zrobić „bałagan” w kuchni. Mama wiecznie narzekała, że nasz rytuał
herbaciany trwał o wiele za długo. Gdy zainteresowałam się nowym hobby,
Mamcia poprosiła mnie żebym coś wymyśliła i zrobiła porządek z
herbatami.
I oto pojawiła się ona …herbaciarka, nasza pierwsza herbaciarka.
Jej dół pomalowałam zwykłą bejcą, górę jednokolorową, beżową farbą http://www.zapomnianystrych.
Przykleiłam serwetkę z aniołkiem. Sama nie wiem, dlaczego akurat ten motyw mnie zainspirował, może dlatego że miałam wtedy bardzo mało serwetek i wybierałam z tych co miałam?
Nie
miałam wtedy płynu do spękań (zresztą początkowo używanie tego płynu
było troszkę problematyczne – „bo co jak nie wyjdą spękania”), od
koleżanki dostałam resztę jej patyny http://www.zapomnianystrych. otwarte24.pl/Preparaty-do- postarzania
i bardzo delikatnie przyozdobiłam pudełko. Nie ukrywam, że ta czynność
też sprawiła mi troszkę kłopotów, nie do końca wyszło tak jak chciałam. Z natury mam tak, że jak coś nie wychodzi po mojej myśli, to odczuwam lekką irytację. :) Dziś moje podejście do takich spraw ulega metamorfozie. :)
Kiedyś,
gdzieś przeczytałam o rękodziele, że nie jest ono robione przez
maszynę, a robi to sam człowiek, który dzięki takim właśnie
„niedociągnięciom” nadaje każdemu wykonywanemu przez siebie przedmiotowi
oryginalny wygląd i oddaje swoje serce.
Ell
Ell
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz